Czasem czuje wyrzuty sumienia, kiedy uświadamiam sobie, że nie jestem fair w stosunku do spraw które powinny stanowić dla mnie wartość wyższą. Nigdy nie wstydziłam się tego, że jestem chrześcijanką. Pomimo różnorodnego towarzystwa, braku tolerancji religijnej a także przejawom "wyśmiewania" osób wierzących. Pomimo to, czasem czuje się źle z tym, że swoim podejściem i nie-jednorazowymi lekkomyślnymi uczynkami samoistnie sprzeciwiam się jakimkolwiek wartościom, z którymi ponoć się zgadzam i utożsamiam. Gdybym miała spojrzeć na siebie oczami drugiego człowieka z pewnością nie postrzegałabym siebie jako ułożonego, wierzącego katolika przestrzegającego przypisanym swojej religii zasadom. Z reguły nie tłumaczę się z tego jaka jestem, bo sądzę, że to ja sama powinnam trafnie reprezentować sobą to, co mam w sercu jak i również w głowie.
Jednak w kwestii tego, czy wierzę, czy nie, sprawa jest dość skomplikowana. Codziennie przepraszam Boga za to, jak wielu rzeczy nie rozumiem, jak ciągle jestem zbyt mało uświadomiona żeby móc ogarnąć to wszystko z czystym sumieniem - a co ważniejsze - z otwartym sercem. Myślę, że między określeniem "wiara" a "zaangażowanie" jest w tym momencie wielka przepaść i to nie lada wyzwanie żeby móc ją przekroczyć bez świadomego upadku.
ej, On kocha mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńale pracuj nad sobą ;)
Kluczem do wyjscia z takeij sytuacji sa poszukiwania :) widac ze ignoratka nie jestes nie odrzucasz spraw wiary na bok co sie bardzo ceni. Jezeli naparwde otworzyc swoje serce to ejzus zawita do ciebei sam wystarczy troche szczerych checi a napewno cie nie opusci ;) musisz to poczuc sama POZDRAWIAM ;)
OdpowiedzUsuńBany ;*