Nastoletnia
swoboda uderzyła mi do głowy wieki temu, a ja wciąż nie mogę się wyzbyć
tego poczucia niekończącej się wolności. Ta adrenalina oraz
przyspieszone tętno na samą myśl o nadciągających wydarzeniach.
Całkowity brak poczucia czasu sprzyjał w odczuwaniu rozkoszy, a grzechy
pomagały zasnąć.
Namiętne pocałunki na wilgotnej ścieżce, w środku lasu.
Abstrakcyjne wymysły, wciąż otwierające serce na nowe wyzwania.
Poczucie pewności, że niepewność jest czymś odpowiednim.
Świadomość nieświadomości.
Nadszedł
dzień w którym moje powieki nie zamknęły się z tą samą codzienną delikatnością.. Coś
się zmienia. To już nie te same oczy, które patrzyły na Ciebie z
przekonaniem, że miłość to uczucie które ulotni się z naszych serc jako
ostatnie. To nie te same dłonie, które swoim dotykiem uspokajały Twoje
szalone myśli.
To nie ta sama ja.
Dorastasz, siostra. Z czasem dużo się zmienia, nawet jak się człowiek przed tym bardzo broni. A nawet im bardziej się broni, tym więcej się zmienia...
OdpowiedzUsuńP.